W muzeum znajduje się wiele pamiątek po pisarzu i chatę, niemal żywcem wyjętą z jego powieści, taką samą w jakiej przez 4 kolejne pory roku toczyło się życie Boryny, Antka, Jagny i Hanki.
A dlaczego Reymont umieścił akcję "Chłopów" i właśnie w Lipcach? Bo tu mieszkał i pracował jako dróżnik kolejowy. Znana jest anegdotka o służbie, którą pełnił w dniu, gdy pociąg zabił człowieka. Reymont złożył naczelnikowi raport, ale ten odesłał go z adnotacją:
"Zwracam nowelkę, proszę o ścisły raport z wypadku".
Talent Reymonta doceniła dopiero Akademia Noblowska. Ale powiedzmy szczerze - jako młody człowiek Reymont nie rokował zbyt dobrze. Do szkoły było mu raczej nie po drodze, w końcu co prawda nauczył się krawiectwa, ale po jakimś czasie rzucił tę robotę i wyruszył w drogę z trupą teatralną.
Ojciec jednak sprowadził go na ziemię i załatwił pracę dróżnika kolejowego. W tym momencie życie Reymonta zmieniło się na zawsze. W wypadku na kolei złamał 2 żebra. Jednak lekarz w szpitalu, Joachim Raum, sfałszował raport lekarski. Napisał, że jego pacjent złamał 12 żeber, ma wiele innych kontuzji ciała i bardzo możliwe, że nigdy nie odzyska sprawności umysłowej. Dzięki temu Reymont dostał astronomiczne odszkodowanie - 38 tysięcy rubli co pozwalało wtedy na zakup kilkunastu warszawskich kamienic. Reymont w jednej chwili stał się zamożnym człowiekiem. Powiecie - przecież to oszustwo! Macie rację. Tyle, że wtedy oszukiwało się władze zaboru rosyjskiego, był to więc wówczas niemal akt patriotyzmu.